Strona:PL Bolesław Prus - Szkice i obrazki 03.djvu/080

Ta strona została uwierzytelniona.

— Nie chcę! — odparł łysy.
— Trzy ruble, pięć złotych, kurę i... mendel jaj.
— I pół kopy jaj! — rzekł łysy — ale postawicie wódki.
Uderzyli się w ręce na znak zgody.
— Wojciechu! — odezwał się jeden z sąsiadów, gospodarz młody w granatowej kurtce. — Piliśta wy kiedy za swoje?...
— A bo ja głupi Żydowi pieniędzy naganiać? — odparł łysy.
— No, a za cudze pijecie?...
— Bo on choć i Żyd, to żyć musi, i jego Pan Bóg stworzył.
— Maćku! — wołała kobieta w fartuchu na szyi — a kińże ty choć raz kieliszek, idź do dom, bo nam się jeszcze dzieciska popalą...
— Każcie se, kumie, krew puścić, to wam od oczów odciągnie! — radził ktoś kołtuniastemu.
— Oj da! da! — wrzeszczał leżący pod ławą.
— Bywaj zdrowa, Małgoś!... Żebym ja twemu tatulowi chciał dogodzić, tobym musiał chyba konie kraść, albo wódkę szwarcować — mówił przystojny parobek do stojącej we drzwiach dziewuchy.
— Wojciechu, do was...
— Pijta z Bogiem...
— Janie! pocałujwa się. Żeby mi tak ręce i nogi połamało, jeżelibym powiedział taką rzecz na ciebie... Ale jak zaczął mi grozić przysięgą, takem musiał. Pocałujwa się... Odcierpiałeś swoje w kryminale, więc pamiętaj, że i Pan Jezus cierpiał, choć nie kradł... Pocałujwa się, bracie!...
— A ja wam powiadam, że lepiej pożyczać od Żyda, niż od Wojciecha... To majster!...
— Czekajta ino, kumo! Jak mój Józik przyjedzie ze szkoły, to on wam wyłoży dokumentnie, lepiej niż pisarz. Bo to chłopak ho! ho!...
— Oj da! da!...