kłoda. Nieraz gniewała się, ale spojrzawszy w jego poczciwy pysk i figlarne oczy, nie mogła powstrzymać się od śmiechu.
Wkońcu Karusek począł zaniedbywać się w nauce i wybiegać na długie wędrówki. Jednego dnia wrócił ze skaleczonem uchem, z najeżoną szerścią, kulawy i bardzo piszczał. Anielka wykąpała go w sadzawce, owinęła w płachtę i położyła w szklanej altance. Pies spał całą noc jak martwy. Rano zjadł misę barszczu z zimnemi kartoflami, zakąsił herbatą ze śmietanką, potem dostał sucharek, dwie suszone śliwki i znowu na cały dzień poleciał.
Anielka ze smutkiem myślała, że już i pies nie dba o nich, kiedy są w kłopocie!
Po wizycie owych wiejskich delegatów stał się fakt dziwny. Matka, zamiast zmartwić się tak stanowczą wiadomością o sprzedaży majątku, nabrała przeciwnie doskonałego humoru.
— Wiesz co? ojciec na wyborny wziął się sposób — mówiła do Anielki. — Ja już byłam pewna, że on nigdy nie skończy z serwitutami i nie wyjdzie z długów. Ale dziś widzę, że to człowiek dzielny i praktyczny. Cóżto za pomysły w tej głowie!...
— Co się stało, proszę mamy? — zapytała Anielka, której na myśl o sprzedaży dworu w głowie się kręciło.
— Więc ty się niczego nie domyślasz?... Prawda, jesteś zbyt młoda i nie rozumiesz interesów. Cóżto za polityk!... Jaki genjalny plan ułożył!... Wyobraź sobie, że ojciec, aby chłopów zachęcić do układów, ogłosił, widać przez Szmula, że sprzedaje majątek Niemcom. Chłopi zlękli się i dziś już godzą się na wszystko.
— Czy mamie tatko mówił o tem?
— Wcale nie. Ani on, ani Szmul, ale ja się domyślam wszystkiego. Jacy oni paradni obaj!... O, powinszuję Jasiowi szczęśliwego pomysłu.
Anielce, niewiadomo dlaczego, było przykro. Gdyby teraz
Strona:PL Bolesław Prus - Szkice i obrazki 03.djvu/118
Ta strona została uwierzytelniona.