w pewnej odległości folwark. Przebyła tam jakiś czas, patrzyła, słuchała, a potem usiadłszy w kąciku, zaczęła pisać.
Była to pierwsza poezja dziecka. Oto, co zawierało się w niej:
Żal mi domku mojego,
Co stał nad sadzawką...
Żal ogrodu, altanki
I kasztana z ławką;
Kwiatów, które mnie codzień
Zapachem witały,
Ptaszków, co się na obiad
Do mnie zlatywały.
Żal mi ich i dlategom
Smutna.
Czasem płaczę.
Wyszłam dzisiaj na wzgórek,
Może dom zobaczę?...
Może się choć odległym
Nacieszę widokiem...
Niema nic...
Pan Bóg dom nasz
Zasłonił obłokiem.
Innego dnia znowu Józio przypomniał sobie matkę, zaczął płakać i prosić karbowych, ażeby go odwieźli do niej. Na próżno Anielka pocieszała go, pokazywała mu młode króliki. Nic nie pomogło. Dopiero, gdy zaczęła czytać głośno wiersze z książki, uspokoił się i usnął.
Wtedy rozżalona pisała:
Józio siostry już nie kocha,
Zamiast cieszyć — to ją smuci,
Zamiast bawić się — to płacze ...
Nie płacz, Józiu! mama wróci.
Przywiezie ci pudełeczek,
Ażebyś je znowu gubił;
Kupi lalkę z porcelany,
Którąś tak bawić się lubił.