Faktem jest, że natężenie nawet bardzo silnych i trwałych uczuć ulega zmianom. Po wielkich burzach następuje apatja, po niej — spokojność przynajmniej powierzchowna. Kipiące niedawno serce okrywa się pewnym rodzajem skorupy, pod którą jednak od czasu do czasu rozlegają się głębokie wstrząśnienia.
Niekiedy jesteś zupełnie wesoły i swobodny, nasycasz się teraźniejszością, dziwisz się, jakim sposobem przeszłość obchodzić cię mogła, gdy nagle odzywa się echo wspomnień, niby odgłos dalekiego grzmotu. Pytasz: skąd pochodzi to zjawisko? pilnie oglądasz własną duszę i dostrzegasz w niej... pewien rodzaj przykrego dreszczu, coś nakształt fal na drzemiącej wodzie, którą niewiadomo kto zamącił.
Niewiele także potrzeba do wywołania nowego wybuchu: jakiś sen, twarz podobna, nazwisko, okoliczności, wśród których znajdowaliśmy się kiedyś, słowem — lada drobiazg burzy dotychczasową równowagę i spycha człowieka na manowce niespokojnych i dręczących marzeń.
Lachowicz rok blisko nie widział Jadwigi i popadł w obojętność. Były chwile, że go nie obchodziła, że nie poszedłby za nią nawet do drugiego pokoju. Gdy myślał wówczas, że nieznajoma może wyjść za mąż, wzruszał ramionami. Niekiedy wmawiał w siebie, że umarła, i nie czuł żalu.
Dziwił się tylko, że mógł tak egzaltować i niedorzeczny list napisać, rumienił się na wspomnienie jego treści i dziękował Bogu, że nie położył przynajmniej swego nazwiska.