downego miejsca. Muzyka zagrała, puszczono fontanny, a członkowie, przeznaczeni do obracania kół loteryjnych, poczęli spełniać swoje filantropijne posłannictwo.
Nad wieczorem w przybytku zabawy zrobiło się ciasno. Wszystkie ławki były zajęte przez ludzi, których fizjognomje okazywały, że gotowi są w obronie swoich miejsc położyć życie. Około głównego wodotrysku i namiotów z fantami uformowały się zatory. Wszystkie aleje wypełniły ruchome tłumy, nad któremi unosił się tuman kurzu, sięgając ponad szczyty najwyższych drzew.
Rozmawiano, śmiano się, krzyczano, a nadewszystko: ciągniono losy. Młodzi eleganci wygrywali parasolki i kompletne ubiory damskie. Jakiś fryzjer wygrał butelkę wody kolońskiej własnego wyrobu i natychmiast chciał z niej zrobić prezent, lecz chętnego do przyjęcia ofiary nie znalazł. Największe lustro dostało się pewnemu garbuskowi, co widzów przyprawiło o wesołość, a właściciela o zły humor.
Najbardziej pożądane fanty, jak: dwie krowy, żniwiarka i amerykański wózek, oczekiwały jeszcze wybrańców fortuny. Przysiącby można, że w kilkunastotysięcznym tłumie nie było osoby, któraby do jednego z nich nie wzdychała, obok wielu takich, któreby wszystkie przyjęły.
Sielski, samotny i znudzony, przyszedł do ogrodu około szóstej. Z trudem przebrnął parę głównych alei, zajrzał do cukierni, gdzie przekonał się, że z powodu natłoku niczego nie dostanie, a wreszcie zobaczywszy w jednym z namiotów znajome panie, wziął (według prawideł dobrego tonu) jeden bilet loteryjny i położył na stole pięć rubli.
Przy kole, wśród ciżby, spotkał się oko w oko z piękną brunetką, którą widział w czasie przedstawienia „Trubadura.“ Spotkanie to zelektryzowało go, szczególniej, gdy się przekonał, że został poznanym, i że śniadą twarz panienki oblał rumieniec.
Nieznajoma była w towarzystwie jakiegoś starego i wiecz-
Strona:PL Bolesław Prus - Szkice i obrazki 04.djvu/131
Ta strona została uwierzytelniona.