Strona:PL Bolesław Prus - Szkice i obrazki 04.djvu/138

Ta strona została uwierzytelniona.

dzel i wziął się do innego fachu. Na dobitek któryś z krytyków porównał pracę Sielskiego z odpowiednim obrazem Lachowicza i przepowiedział, że pan S. może zrobić zczasem wielkie postępy.
Znajomi wreszcie, którzy niedawno tak natarczywie zapytywali Jerzego: dlaczego zarzucił malarstwo — dziś milczeli, albo prawili mu strasznie wypłowiałe komplimenty.
Słowem, rozczarowanie było zupełne, i Sielski zrozumiał, że gust publiczności w ciągu kilkunastu miesięcy uległ ogromnej zmianie. Lecz kto temu winien?
— Naturalnie, że Lachowicz! — odpowiadał z nienawiścią Jerzy. — On zmusił mnie do bezczynności, on spaczył mój talent...
W rzeczywistości jednak przyczyna zawodu Jerzego była inna, ta mianowicie, że obraz jego malał wobec dzieł Lachowicza, którego drzemiący dotąd genjusz, pod wpływem powodzenia i rozgłosu, zbudził się i wzbił ponad współczesnych.
Uznanie własnej bezsilności w tej walce jeszcze bardziej rozjątrzyło Jerzego. Słuchając wyłącznie podszeptów nienawiści, w przeciwniku swoim widział samo złe, w sobie tylko dobre. On był szlachetny, on był skrzywdzony, Lachowicz zaś podły i krzywdziciel.
Nie mogąc ani na chwilę przypuścić, że przeciwnik mógł być człowiekiem genjalnym, wierzył raczej w to, że sam cofnął się w sztuce. Ta nieszczęsna umowa złamała mu skrzydła, zabiła w nim ducha!...
Niekiedy sumienie przypominało mu, że sam przecie narzucił Lachowiczowi cyrograf, że się sam związał. Ale on odpychał te myśli. Natomiast bardzo chętnie zastanawiał się: jakiemi też, naturalnie niegodziwemi, środkami, potrafił Lachowicz otumanić krytykę i publiczność?
Jerzy szybko zapadał w chorobę moralną. Gdyby mu wówczas podsunięto dwa przypuszczenia: jedno, że Lachowicz jest człowiekiem ogromnego talentu, drugie — że za sprawą