dyabła dorobił się rozgłosu, Sielski przychyliłby się do drugiego. Całe dnie przepędzał na marzeniach o zemście, i pewnem jest, że gotów był nie cofnąć się przed żadnym środkiem, któryby mu posłużył do znękania przeciwnika.
W czasie tej strasznej walki podrażnionej miłości własnej z urojeniami, Sielski postarzał się i wynędzniał. Ukazywał się między ludźmi rzadko, niemniej jednak dostrzeżono w nim zmiany fizyczne i moralne i poczęto szeptać. Jedni twierdzili, że Jerzy chory jest na suchoty, drudzy — że się martwi ucieczką Leontyny, inni wreszcie (a ci najbliżsi byli prawdy) — posądzali go wprost o zazdrość.
Lachowicz potrochu wiedział o wszystkiem, lecz nie zwracał na to uwagi. Ucieczka Leontyny nie dziwiła go, pojawienie się obrazu Sielskiego nie rozgniewało. Zbyt wiele miał własnych kłopotów. Trapiła go naprzód miłość dla kobiety, która była w tak bliskich stosunkach z jego wrogiem; trapił go wreszcie, w sposób nierównie dokuczliwszy, chory starzec, który coraz więcej pił, coraz szybciej zbliżał się do zupełnego obłąkania i coraz więcej, mimo najtroskliwszej opieki, wymykał się do miasta, skąd niekiedy policja go sprowadzała.
Zdesperowany Ludwik począł na serjo rozmyślać o wysłaniu starca zagranicę do zakładu dla obłąkanych. Gdyby był sam, skandale chorego, a nawet nieporozumienia z sądem mniejby go obchodziły; ale miał dorastającą siostrę, na której niewinną głowę świadome czy bezświadome wybryki starca spadłyby całym ciężarem!
Z drugiej jednak strony, czy godziło się oddawać do szpitala warjatów człowieka, który jeszcze warjatem nie był? Sprawa podobna łatwo mogła się rozgłosić, a wówczas powiedzianoby, że wstydząc się ubogiego ojca, który niegdyś siedział w więzieniu, wyrodny syn chce go żywcem zagrzebać w szpitalnej celi.
Lachowicz wahał się, drżał na myśl o katastrofie, lecz zapobiec jej nie mógł. Niekiedy pragnął, aby to, co się ma stać,
Strona:PL Bolesław Prus - Szkice i obrazki 04.djvu/139
Ta strona została uwierzytelniona.