Strona:PL Bolesław Prus - Szkice i obrazki 04.djvu/141

Ta strona została uwierzytelniona.

w podobny sposób zredagowaną; lecz znowu po chwili projekt ten oburzył go:
— Alboż jestem zbrodniarzem, a Sielski moim sędzią, żebym się bał stanąć przed nim? — pomyślał.
Ostatnia ta uwaga obudziła w nim energją. Czuł, że w stosunkach ze swym przeciwnikiem, prócz listu napisanego do Jadwigi, nie ma sobie nic więcej do wyrzucenia. Sielski mógł się obrazić, któż mu jednak broni wyzwać go na pojedynek?...
Prawie w tym samym czasie literat Roman odebrał bardzo grzeczny list, w którym Sielski obiecywał mu dać świetny materjał do powieści, jeżeli natychmiast do jego domu przyjść zechce. Powieściopisarz bez namysłu schwycił kapelusz i laskę i pocwałował do mieszkania Jerzego.
Mieszkanie to znajdowało się na parterze, przy jednej z mniej uczęszczanych ulic, i składało się z saloniku, paru pokoi, tudzież przedpokoju i ciemnej komórki.
— Witam pana! — wykrzyknął zadyszany literat, wpadając do Sielskiego. — Biegłem jak chart, ażeby się ani o chwilę nie spóźnić.
Jerzy przywitał go, poczęstował papierosem i posadziwszy w dużym fotelu, rzekł:
— Czy będziesz pan mógł poświęcić mi godzinkę czasu?
— Trzy godziny!... całą dobę! — upewnił go Roman.
Sielski przeszedł się po pokoju, a znakomity literat zauważył, że gospodarz jego jest ogromnie wzburzony. Okoliczność ta źle oddziałała na humor powieściopisarza.
— Przypominasz pan sobie — mówił Sielski — naszą rozmowę o powodach mojej bezczynności?
— O, pamiętam! pamiętam!...
— Obiecałem panu wówczas, że może będę mógł kiedyś dać objaśnienia...
— To bardzo ciekawe!... — wtrącił Roman, kręcąc się w fotelu.
— Przedewszystkiem tedy, przyznaję panu, że jego domy-