Strona:PL Bolesław Prus - Szkice i obrazki 04.djvu/155

Ta strona została uwierzytelniona.

— Nie mówię, że źle... Sądzę tylko, że ci się bardzo musiał podobać?
Zosia nie odpowiedziała nic, lecz pobiegła szybko do okna oglądać kwiaty.
Brat jej nie uważał na to; doświadczał on w tej chwili uczuć skazańca, który, zasnąwszy z niejakiemi wątpliwościami co do swego przyszłego losu — ocknął się nagle na szafocie!
Jerzy był zachwycony. Podziwiał szlachetność Lachowicza i piękność jego siostry, a nadewszystko dziękował Bogu za natchnienie go uczuciem wspaniałomyślności w chwili, kiedy los tych dwojga ludzi znajdował się w jego ręku.
— Cobym zrobił — szepnął z trwogą Sielski — gdybym Zosię, zamiast w salonie jej brata, spotkał w izbie sądowej, obok oskarżonego przeze mnie ojca?...
Pod wpływem wspomnień o miłej brunetce, Jerzy czuł w sercu coraz większą litość nad obłąkanym, a dziś już nieżyjącym starcem, i wyrzucał sobie niesprawiedliwe postępowanie z Lachowiczem. Przysięgał również, że zrobi wszystko, aby wynagrodzić krzywdy, wyrządzone Ludwikowi, i pozyskać jego przyjaźń.
W taki to sposób zmieniają się ludzkie uczucia!
Tego samego dnia poszedł Jerzy do Jadwigi. Zastał ją, wybierającą się znowu na bal.
— Jakto! — zawołał — więc i dziś będziesz tańczyć?
— Powiedziałam ci już, że chcę przetańczyć życie! Wy, mężczyźni, macie wino, karty i zakazane miłostki, my tylko taniec...
— Argument niezły — przerwał Sielski — mnie jednak w tej chwili bardzo nie przypada do gustu.
— Czy miałeś zamiar namawiać mnie, abym prowadziła życie klasztorne?
— Wcale nie. Chciałem tylko namówić cię do zawiązania stosunków z dwiema osobami, z któremi, o ile sądzę, nie bę-