dziesz miała sposobności zetknąć się w dzisiejszych towarzystwach.
— Któż to taki? — spytała Jadwiga, patrząc w lustro.
— Zdziwisz się, gdy ci powiem — odparł zmieszany nieco Jerzy.
— No — przecież?...
— Lachowicz z siostrą...
Jerzy nie śmiał podnieść oczu na Jadwigę, nie zauważył więc, że zbladła.
— Który to Lachowicz?... — odezwała się wreszcie Jadwiga.
— Ten, który wymalował twój portret...
— Jakto, on?... Wszakże tak niedawno jeszcze nazwałeś go nikczemnikiem?... Dobrze pamiętam ten wyraz!
Sielski był zgnębiony.
— Droga kuzynko — rzekł — wyznaję, żem się omylił. Dziwny zbieg okoliczności rzucił bardzo niekorzystne światło na jego charakter... Ale teraz poznałem go lepiej...
Jadwiga, siedząc nieco bokiem do Jerzego, pochyliła głowę i skubała palcami chustkę.
— Czy ta jego siostra jest ładna?...
— O, prześliczna! — zawołał Sielski. — Wesoła, rozmowna, dowcipna... Będziesz mi wdzięczna za tę znajomość.
— Nie będę...
— Dlaczego?
— Ponieważ jej nie zrobię.
— Cóż znowu?...
— Mówisz, że omyliłeś się raz, nazywając pana Lachowicza nikczemnikiem, któż mi więc zaręczy, że się nie mylisz teraz?
— Ależ, Jadziu, przekonasz się.
— Dziękuję za tego rodzaju próby!
Jerzy zirytował się.
— Kochana kuzynko! — zawołał. — Skrzywdziłem mi-
Strona:PL Bolesław Prus - Szkice i obrazki 04.djvu/156
Ta strona została uwierzytelniona.