Strona:PL Bolesław Prus - Szkice i obrazki 04.djvu/30

Ta strona została uwierzytelniona.


III. MASKARADA.

Ze wszystkich istot zamieszkujących ziemię, sam tylko człowiek posiada przywilej częstego i dowolnego zmieniania powierzchowności. Wprawdzie motyl rodzi się gąsienicą, później zostaje poczwarką, a wkońcu dopiero motylem: wprawdzie wiewiórka, ruda w lecie, robi się szarą pod zimę, wszystkie te jednak i tym podobne przebrania są zaledwie cieniem przebrań ludzkich.
Człowiek, przyszedłszy na świat bardzo licho uposażonym, w dalszym biegu życia niewiele od natury dostaje: trochę zębów i jakieś tam wąsy, o czem nawet wspominać nie warto wobec naprzykład skrzydeł... lub rogów... Mimo to jednak latać może, gdy ma ochotę i pieniądze, a i na brak rogów narzekać też nie powinien...
Od urodzenia do końca życia lew zostaje płowym i kontentować się musi jedną, jedyną grzywą i jedynym ogonem. Człowiek dziś jest płowym, jutro szarym, pojutrze czarnym... Zamieniwszy bydlęcą skórę na zbroję i togę, pozbył się ich następnie dla pończoch i jedwabnego płaszczyka, po których zkolei nastąpiły fraki, marynarki i szlafrokowate paletoty. Jego towarzyszka znowu, dla której figowy listek niegdyś stanowił aż nadto wystarczającą odzież, dziś wstydzi się, gdy ma na sobie tylko kilkanaście kawałków różnych tkanin, a szczęśliwą jest wówczas dopiero, gdy ilość kawałków, form i kolorów dochodzi do kilkudziesięciu na dobę.
Oszukawszy całą naturę, rodzaj ludzki zapragnął siebie jeszcze oszukać i w tym celu — wymyślił maskarady.