Strona:PL Bolesław Prus - Szkice i obrazki 04.djvu/53

Ta strona została uwierzytelniona.

co byłby zrobił wobec ranionej lwicy: to jest schował się w kąt, w którym żadną miarą zobaczyć go nie mogła.
Gdy dama odeszła, a Sielski przeniósł lampę do innego pokoju, pan Roman, nie wychylając się wcale ze swego kąta, począł medytować w sposób bardzo poważny.
— Jak widzę, moi „Niewolnicy warszawscy“ nie są żadną fikcją, lecz namacalną rzeczywistością. Widocznem jest, że obdarty pijak, Lachowicz, dama w masce i Sielski tworzą jakiś potworny związek. — Ale jaki?...
Nasuwa się tu tysiące kwestyj; dlaczego Lachowicz porwał i uwiózł pijaka, i dlaczego dama w sobolach przestraszyła się go, człowieka, który może mieć tylko kochanki z gminu? Poco dama przyszła do Sielskiego, dlaczego Sielski jej nie odprowadził, dlaczego nie wyrzucił za drzwi Lachowicza i o czem z nim teraz rozmawiał?...
Były to wszystko pytania niewątpliwie ciekawe, i gdyby pan Roman pełnił na przykład funkcję reportera którego z dzienników angielskich, wówczas wpadłby niezawodnie do tajemniczego lokalu i prośbą lub groźbą zmusił spiskowców do stanowczych i wyjaśniających kwestją odpowiedzi. W najgorszym razie dowiedziałby się przynajmniej o mieszkaniu i nazwisku damy.
Na nieszczęście, literat nasz prócz ogromnej dozy ciekawości nie posiadał żadnych innych przymiotów reporterskich. Niezależnie od tego, miał on usposobienie, które w polityce nazywa się pojednawczem, i jakkolwiek pasjami lubił myśleć o tragedjach, osobistego jednak udziału przyjmować w nich nie chciał — za żadne pieniądze...
W wypadku obecnym porobił on wiele nader chwalebnych postanowień. Przedewszystkiem obiecał sobie wymazać z katalogu wszystko, co się do Sielskiego i Lachowicza stosowało, dalej wyrzekł się najuroczyściej chętki pisania dramatu lub powieści pod tytułem: „Niewolnicy warszawscy“, nareszcie —