po której szedł od dzieciństwa, nie zdając sobie sprawy z kierunku. Odtąd musi wejść na inną, ale z jakiej i na jaką?...
Opamiętał się i pobiegł za dwoma kobietami; chciał dowiedzieć się, gdzie mieszkają, nie zdając sobie sprawy, w jakim celu to robi. Tymczasem patrzył na ulicę i dziwił się, że domy stoją na zwykłych miejscach, a ludzie chodzą i rozmawiają najspokojniej. Czy podobna być spokojnym po tak olbrzymim przewrocie?... Zapomniał, że przewrót ten dokonał się tylko w nim samym.
Damy mieszkały niedaleko wystawy, w domu eleganckim, na parterze. Okna ich wychodziły na pusty plac, na którym, widocznie, miano coś budować z wiosną. Obszedłszy dom dokoła, Lachowicz wstąpił powtórnie do bramy i zaczepił stróża.
— Mój kochany!... — rzekł, dając mu złotówkę.
— Czego pan sobie życzy?...
— Kto tu...
Stróż słuchał.
— Czy niema u was mieszkania do wynajęcia?
— Niema, panie; tu po kilkanaście lat mieszkają.
Malarz chciał spytać o nazwisko lokatorek mieszkania parterowego, zląkł się jednak samej tej myśli i wyszedł na ulicę, niczego się nie dowiedziawszy. A wstydził się nawet w obecności stróża listę lokatorów przeczytać.
Gdy wrócił do domu, jeszcze raz obrachował długi, różnemi czasy zaciągnięte u Sielskiego, wziął osiemdziesiąt rubli do kieszeni i wyszedł.
Tułał się po najrozmaitszych ulicach, dwa razy okrążył dom Sielskiego, lecz nie wszedł tam. Walczyły w nim dwa prądy myśli: na czele jednego stały wyrazy: „on musi być szlachetny,“ na czele drugiego: „jest to nieosobliwy charakter.“
W tym samym czasie Sielski także myślał o Lachowiczu. Przed kilkoma dniami jeden ze znajomych spytał go:
— Czy nie widujecie się z Lachowiczem?
Strona:PL Bolesław Prus - Szkice i obrazki 04.djvu/74
Ta strona została uwierzytelniona.