czuła widać oryginalnego wielbiciela, gdyż zawsze na jego widok oblewała się rumieńcem.
Nie pytał nawet o jej nazwisko, bo i cóż go ono obchodziło?... Przypuszczał, że może się z nią poznać, lecz co potem?... Miałże się oświadczyć?... Ale cóżby powiedział, gdyby go spytano o rodzinę?... Oprócz siostry, najlepszej dziewczynki na świecie, był jeszcze ktoś, był człowiek straszny, którego żadna kobieta nie nazwałaby dobrowolnie ojcem.
Jest to dopiero jedna strona kwestji, lecz istniała i druga. Stary człowiek mógł kiedyś umrzeć, zdrowie bowiem jego, szczególniej po przebytym tyfusie, mocno szwankowało. Ale żył jeszcze Sielski, młody i nienawidzący Lachowicza, jak nigdy nikogo. Dziś on niebezpiecznym jeszcze nie był; lecz czy sam Lachowicz mógł zbliżyć się do dziewicy niewinnej, z tym fatalnym aktem, który mu wprawdzie narzucono, lecz który bądź co bądź trwał i ciążył na talencie Sielskiego.
Dla ludzi zwykłych, skrupuły podobne mogły nie istnieć; istotnie wszystkie trudności, wypływające z owego aktu, opierały się na uprzedzeniach, nieufnościach i urojeniach. Urojenia jednak zbyt głęboko wpiły się w duszę obu przeciwników, aby je stamtąd można było usunąć. Każdy z nich wolałby życie raczej stracić, niż złamać umowę, a rozwiązać jej żaden nie chciał. Lachowicz wierzył, że już zrobił wszystko, co do niego należało, Sielski wierzył, że zrobił najlepiej, lżąc i wypędzając Lachowicza; nikt inny w sprawę wtajemniczony nie był i nie mógł być, słowem, nieporozumienie nie miało wyjścia.
Chwilami Lachowiczowi przychodziły szalone pomysły. Chciał zabić w pojedynku Sielskiego, oświadczyć się w sekrecie Jadwidze, wykraść ją i wyjechać zagranicę. Innym znowu razem myślał o samobójstwie... Wkońcu pozostał na drodze pośredniej, nierozstrzygającej niczego; spotykał nieznajomą, patrzył na nią i tęsknił...
Pewnego dnia, podczas lata, gdy krążył około mieszkania
Strona:PL Bolesław Prus - Szkice i obrazki 04.djvu/78
Ta strona została uwierzytelniona.