Ta strona została uwierzytelniona.
Gdybyś, o Filtuś! jak Kruczek owczarski,
Miłosnym szeptom nie poddawał ucha,
Nie byłby tobie rozpruł zębem brzucha
Pies arendarski!...
Poeta po raz wtóry puszcza wodze boleści swej, utyskując na strzykanie w kościach i idąc spać rozmyśla nad losem Filtusia, który podczas dżdżu w polu leżyć musi.
Za nierozsądek swój ciężkoś zapłacił!...
A ja?... Bodajbym lepiej oczy stracił,
Niżem cię ujrzał tak szpetnie rozdartym,
Z pyskiem otwartym!...
Napróżno czeka za piecem posłanie,
Kędyś bez przerwy sypiał rok już trzeci,
Napróżno słucham... czy mnie nie doleci,
Twoje szczekanie!
............
Brzydko... deszcz pada... coś mię strzyka w kościach...
Trza iść do łóżka po tych okropnościach...
Jak to być musi źle na takiej słocie,
Leżąc przy płocie...