P. MAURYCY. Jakbym chciał, tobym wlazł... ale nie chcę, bo to tylko ordynaty włażą!
GŁOS. Na karozele, panowie!... na karozele!...
P. MACIEJ. Maurycy!... Teklusiu!... możebyście się trochę przejechali... choć kapeczkę!...
P. TEKLA. Ech!... ja i pan Maurycy wstydzilibyśmy się jeździć!
P. MACIEJ. No, to się wstydźcie, a ja jadę!... Panieneczko, ustąp się, bo jadę!
NIEZNAJOMA. Mój panie!... proszę bardzo nie szkubać mnie, bo ja jeżdem ż magażynu!
NIEZNAJOMY. Któż to pannę skubie?...
NIEZNAJOMA. A kto?... jużci ten grubasz, czo się na karożele gramoli!
GŁOS. Na karozele, panowie!... na karozele!... bo już zaczynamy się ruchać!
NIEZNAJOMY. Niech panna Klara siądzie na tej kanapie, a ja na koniu... będę obrączki łapał!
P. MACIEJ. Ustąp się pan, to mój koń!... ja przód jestem, pan siadaj na kozę!
NIEZNAJOMY (siadając na konia). To pan sobie jedź na kozie!... Ja nie pastuch, żebym na kozę siadał!!...
P. MACIEJ. Dam ja ci!...
GŁOS. Panowie, ruch!... graj tam hej! hej! (katarynka gra, goście jadą).
PAN I. Haładrała!... (łapie obrączkę).
P. MACIEJ. Rrrum... jamajka!... (chybia).
NIEZNAJOMY. U... skórrrka na buty!... (łapie).
PAN IV. Dziób go!... (chybia).
P. MACIEJ. Pyf go!... (chybia). O do stu baranich ogonów!...
P. MAURYCY (stoją z panną Teklą). Kto to widział się tak pospolitować!
P. TEKLA. Ojcze!... tatku!... niech tatko da pokój!...
Strona:PL Bolesław Prus - To i owo.djvu/097
Ta strona została uwierzytelniona.