będąc na jego miejscu, wolałbym się żenić z szewcówną Agnieszką.
KLIMCIO. Panna Urszula jędrna panienka... uf!...
CIOCIA. No, widzisz, że masz do niej pociąg.
WUJASZEK. Jeżeli chcesz gwałtem Urszuli, to się żeń z Urszulą, ja jednakże inaczejbym zrobił!
(Obraz II). KLIMCIO. Mój Moszku, jak myślisz, czy warto ożenić się z panną Urszulą?
MOSZEK. Zaco nie warto? ona ma pyniędzy!...
KLIMCIO. To prawda, ale... ale... jakby się do tego interesu zabrać?
MOSZEK. Jak zwykle! Pan te pannę co da, naprzód jedno, potem drugie... nu! a potem się z nią ożeni!
KLIMCIO. Djabła ja jej co dam, kiedym goły!
MOSZEK. Co to z tego?... Ja panu kredyt wyrobię... Mam tu jednego kupca znajomego, to wun panu da kawe, cukru i co pan zechce. Teraz właśnie jedna pani szlachcianka sprzedaję salopę, to ja wezmę, a pan mnie potem odda... Nu! i pierścionki, zygary to tyż mam!...
KLIMCIO. O poczciwy Moszku!
MOSZEK. Nu! nu!... Ja pana co więcej zrobię, ja znam majora i powim jemu, żeby wun pana wziął.
KLIMCIO. Aaach!...
(Obraz III). KLIMCIO. Panie mecenasie dobrodzieju, ratuj!...
DORADCA. Cóż się to stało?
KLIMCIO. Wyobraź pan sobie, że mi ten łotr Moszek przejść nie daje na ulicy, robi mi niesłychane impertynencje!
DORADCA. A to chwała Bogu!... ponieważ wytoczymy mu proces o obelgi... Za cóż on pana tak prześladuje?
KLIMCIO. A wyrobił mi, uważa pan, kredyta na jakieś tam drobiazgi, bo to widzi pan, miałem się żenić z panną Urszulą, no — i teraz łotr chce, żebym mu lichwę zapłacił.
Strona:PL Bolesław Prus - To i owo.djvu/133
Ta strona została uwierzytelniona.