szego pisma, przechodząc około wspomnianego domu, zaatakowany został przez jednego z opisanych gołębi, w sposób tak bezczelny i ludzką godność obrażający, że w tej samej chwili rzucić musiał w rynsztok swój nowy jedwabny kapelusz... Resztę zostawiamy domyślności i sądowi czytelników w nadziei, że podobne lekceważenie ogółu, jakiego się pan X. z ulicy Smoczej nieustannie dopuszcza, zasługuje na to, aby je pod pręgierz opinji publicznej zaciągnąć i piętnem powszechnej wzgardy naznaczyć!
„Dziennik Muranowski“ Nr. 16. Czytając w Nr. 15 „Dziennika Rozpraw“ artykuł, którego autor za niewinny figiel gołębia obrzuca obelgami jego właściciela, nie wiemy doprawdy, czy się dziwić czy smucić. Jakto, więc szanowny redaktor wymaga, aby wbrew powszechnie uznanej zasadzie samopomocy, kto inny pilnował jego kapelusza? Jakto, więc szanowny redaktor, który tak czułym jest na obrazę, wyrządzoną mu przez niewinnego gołębia, nie waha się obrazić człowieka, który mu nic nigdy złego nie zrobił?... Składamy pióro. Poczucie osobistej godności nie pozwala nam polemizować z człowiekiem, którego umysł czy też sumienie wyłamują się z pod reguł, nakreślonych przez logikę i moralność. Głos publiczny i historja osądzą nas!...
„Dziennik Rozpraw“ Nr. 17. Panu A. B. na Pociejowie. Nie dziw się pan artykułowi, wymierzonemu przeciwko nam w Nr. 16 „Dziennika Muranowskiego.“ Autor, jako krewny gospodarza ze Smoczej ulicy, jest zbyt interesowany w tej sprawie i zbyt mało przytem ma ambicji, abyśmy mogli lub potrzebowali rachować się z jego słowami... Na tego rodzaju nędzników kij jest jedynym argumentem!
HUMORYSTA. Tego to już chyba za wiele!... Ciekawy jestem bardzo jak się polemika zakończy?
LUCYPER. Mam władzę nad przyszłością i okażę ci ją...
Strona:PL Bolesław Prus - To i owo.djvu/139
Ta strona została uwierzytelniona.