— A bliźnięta! mój acan dobrodzieju — wyseplenił starowina. — Przypatrz się im dobrze, jakie to podobne bestyjstwo, jak dwie krople wody! Jeden starszy od drugiego o 10 minut, ot ten, co ma kokardę szafirową, to Jan Kanty — starszy, a ten, co ma niebieską, to Jan Nepomucyn — młodszy.
— Dobrzeście zrobili, przypinając im te kokardy — rzekłem — bo inaczej chybaby ich rodzona matka nie poznała!
— Ba! mój acan dobrodzieju, tak też i było nawet. Jednego razu pogubili kokardki na spacerze i ani rusz ich poznać. Wołasz... Jasiu!... idą obaj. Szukasz znamienia, obaj mają jednakowe, w formie gruszki na... (tu mi dziadek coś do ucha szepnął). Pytamy się niańki — nie poznaje, wołamy matki, a ta w krzyk!... Dopiero Franuś wywiódł nas z kłopotu, zważywszy obu, bo widzisz acan dobrodziej ten niebieski waży 17 łutów więcej od szafirowego, choć młodszy... tak młodszy o 10 minut!... No, ale wejdźmyż do domu — ciągnął starzec. — Hej!... jest tam kto? znieście rzeczy pana!...
Na to wołanie ukazała się jakaś kobieta, widocznie piastunka, a przy niej dwu chłopczyków, może sześcioletnich i znowu niesłychanie podobnych do siebie.
— Czy i to bliźnięta, dziadku? — pytam już trochę zdziwiony.
— A tak, bliźnięta. Ten oto z kokardą ciemno-zieloną, to Maciej, o 3 minuty starszy od tego z jasno-zielonym fontaziem, od Mateusza. Przed dwoma laty jeden zgubił kokardę i wziął braterską; jak zaczęli opowiadać i objaśniać, tak wszyscy potraciliśmy głowy, bo w dodatku chłopaki mylą się co do swoich imion. Co tu robić, jak tu poznać? zachodziliśmy w głowy, bo i znaki szczególne mają jednakowe: płomyk w formie baraniego rogu na... (tu mi stary szepnął coś do ucha). Jednym wyrazem był kłopot niemały, na szczęście jednak Franuś przypomniał sobie, że Maciej bał się jednego urzędnika, a Mateusz go lubił; trzeba jednak zdarzenia, że
Strona:PL Bolesław Prus - To i owo.djvu/191
Ta strona została uwierzytelniona.