PAN A. No i cóż, ładnie wczoraj zabawiłeś się na balu?
MŁODY B. Ale jak!... to powiadam ci, że jak nigdy!... Takeśmy wszyscy się śmieli z moich konceptów... bo to powiadam ci, puszczałem się... ehe!...
PAN A. Bój się Boga!... więc odzywałeś się?
MŁODY B. A jakże!... a jakże!... gęba mi się nie zamykała!...
PAN A. O nieszczęśliwy!... A cóż gospodarz na to?
MŁODY B. Gospodarz... a cóż?... ręce tylko zacierał z radości i podsuwał mi jadło, oj, podsuwał... Powiadam ci, że... ciągle, ażem uciec musiał!...
PAN A. Spodziewam się, że cię już nie zaprosi do siebie na drugi raz.
MŁODY B. Ale... gdzież tam!... Tylkom wszedł, powiadam ci, a potem cały czas, mówił mi: „mój kochany!... może będziesz łaskaw przyjść do mnie jutro, albo kiedy indziej... kiedy ci się tylko podoba“.