KANDYDAT. O pani! uspokój się. Łzy twoje, jak ołów rozpalony padają mi na serce! Uspokój się, pani, zaklinam cię! i pomyśl, że jeżeli zechcesz, zdrada tego niewdzięcznika może cię jeszcze szczęśliwą uczynić!
DAMA (płacząc). Och umrę!... Tak był pięknie zbudowany... taki miał miły organ głosu... ach! któż mi go zastąpi?...
KANDYDAT. Ja pani! byleś tylko pozwoliła... Przysięgam ci!... Mam od niego plenipotencją...
DAMA (uspakajając się). Pan żartujesz!
KANDYDAT (klęka). O! błagam cię, zaufaj mi i pozwól, abym ci wynagrodził twoją boleść...
DAMA. Boleść — to rzecz najmniejsza; kobieta stworzona do tego, aby kochać i cierpieć. Ale on obiecał sprawić mi nową suknię, a któż mi ten zawód wynagrodzi?
KANDYDAT (wstając). Na to już nie dostałem plenipotencji!
Strona:PL Bolesław Prus - To i owo.djvu/212
Ta strona została uwierzytelniona.