Strona:PL Bosy pan - powiastka.pdf/27

Ta strona została uwierzytelniona.
— 23 —

ko znaczy, struchlałby chyba ze strachu.
A właśnie w takiem położeniu była Salusia. Jak wiadomo, poszła tam ona z Magdą na jagody. Aby nie przeszkadzać sobie, dziewczęta się rozeszły. Teraz usłyszawszy krzyki zaganiaczy, Salusia wołała Magdy, ale napróżno. Bojaźliwa z natury, nie wiedziała, co począć. Sądziła że najgorzej tam, gdzie krzyczano, więc biegła nieszczęśliwa prosto na stanowiska myśliwych. Ani przez myśl jej jednak nie przeszło, że za chwilę może być zabita przez jakiego nierozważnego strzelca.
Aż tu rozlega się pierwszy wystrzał, potem drugi i wię-