Strona:PL Bosy pan - powiastka.pdf/29

Ta strona została uwierzytelniona.
— 25 —

Patrzy, to Dydak. Ten spotkał był Magdę i dowiedział się od niej, że Jasiewiczówna w lesie. Biegał więc, szukając jej.
— Oddaj ją! — powtórzył pieniąc się.
Święcki zniecierpliwiony, grubijaństwem Dydaka, stanął i zawołał:
— Postąp jeszcze krok, to ci wypalę w łeb, jak psu!
Dydak nie był tchórzem, ale swe życie cenił, zaniechał więc odbierania kochanej dziewczyny. Ale też poprzysiągł zemstę śmiertelną i z tem odszedł.
Święcki tymczasem zaczerpnął wody z pobliskiego tuż obok strumyka, ocucił Salkę