Dla kobiety nie tak odważnej jak hrabina, niezdolnej do stawienia czoła wypadkom, tego rodzaju wieczór byłby zapowiedzią nocy bezsennej, w której przerażona wyobraźnia wyczerpuje z góry wszelkie szanse niebezpieczeństw prawdopodobnych. Takie napady trwogi zmuszają w końcu do przebiegłości, do kłamstwa upartego, co wywołuje oburzenie w mężczyznach, którzy nie pojmują, że hipokryzya jest jedyną bronią istot słabych. Ale hrabina Steno nie rozumiała, co to jest słabość i trwoga. Była to kobieta energiczna i czynna i czuła się na wysokości wszelkich niebezpieczeństw i uważała wyraz „niepokój“ za całkiem niemąjący znaczenia. To też w nocy, po owym wieczorze, spała wybornie, jak gdyby Gorski nie zjawił się wcale z zemstą w sercu, z groźbą w oczach. Nazajutrz rano, koło godziny dziesiątej, zeszła do małego salonu a raczej gabinetu, przytykającego do jej sypialni, w zamiarze sprawdzenia kilku rachunków przyniesionych przez jednego z jej oficyalistów. Wstała o godzinie siód-