Strona:PL Bourget - Kosmopolis.djvu/201

Ta strona została skorygowana.



VI.
Niekonsekwencye starego szuana.

Podczas gdy szalony Bolesław pędził do Ardei, by go prosić z pewnym rodzajem dzikiej radości o sekundowanie w pojedynku najnierozsądniejszym, Florentyn Chapron zajęty był tylko tem, żeby jego szwagier nie podejrzywał nawet kłótni, jaką miał z kochankiem wypędzonym pani Steno i spotkania, które miało wyniknąć z tego powodu. Namiętna jego przyjaźń dla Lincolna była tak wielką, że umiał ukryć zdenerwowanie, jakie zwykle wywołuje pierwszy pojedynek, zwłaszcza jeżeli zamierzający się pojedynkować nigdy nie ćwiczył się w robieniu szpadą i strzelaniu z pistoletu. Dla szermierza nawet słabego i dla strzelającego niepewnie, spotkanie przedstawia się z mnóstwem szczegółów, które mu odejmuje jego charakter nieokreślony, ślepy i prawie głupi. Mężczyzna myśli wtedy o możliwościach walki, o tem jak należy mężnie stawić czoło. Obmyśla zasłony, sposoby ataku i zastanawia się kiedy należy nacisnąć cyngiel pistoletu. To wszystko pozwala mu zachować krew zimną, której zupełna nie-