miłaby o wszystkiem panią Gorską, a Bóg jeden wie, coby ta zrobiła...
A przytem obaj ci panowie czuli to doskonale, że trzeba strzedz się, by Maitland, pośrednio lub bezpośrednio, także o niczem się nie dowiedział. Przed wieczorem złożyli swą wizytę Florentynowi, poczem wysyłali telegram za telegramem, donosząc o zaręczynach, z których piękna Fanny tym była szczęśliwszą, że kardynał Guèrillot zgodził się na dopełnienie na niej ceremonii chrztu. Sam baron był niezmiernie zadowolony. Kochał on swą córkę w ten sposób, jak hodowca kocha konia ulubionego, który wygrał wielką nagrodę. Tego rodzaju uczucie wymaga rozgłosu. To też gdy Dorsenne zjawił się z listem Chaprona i poleceniem Montfanona, został przyjęty serdecznie i uprzejmie, co zdradzało, że intryga małżeńska, o której mówiła mu Alba, przyszła do skutku.
— Zgadzamy się na wszystko, co twój przyjaciel, kochany mistrzu, sobie życzy... Wszak tak, Peppino? — rzekł baron, siadając przy biurku. — Mnie pan sam podyktujesz list, panie Dorsenne? Nie... zobacz pan, czy to będzie dobrze?... Zrozumiesz pan zaraz, w jakich zamiarach przyjęliśmy tę misyę, gdy się dowiesz, że Fanny jest narzeczoną księcia tu obecnego... Stało się to przed trzema godzinami... Pan pierwszy o tem się dowiadujesz, prawda, Peppino?...
Wysłali już z tą wiadomością przeszło dwieście telegramów.
Strona:PL Bourget - Kosmopolis.djvu/254
Ta strona została skorygowana.
248
KOSMOPOLIS.