Strona:PL Bourget - Kosmopolis.djvu/267

Ta strona została skorygowana.
261
KOSMOPOLIS.

bił ruch niewłaściwy, o którym przed chwilą była mowa... Otóż obaj ci panowie umówili się ze sobą, z powodów, które trzeba nam przyjąć za takie, jak nam je przedstawiają, umówili się więc, powtarzam, że powód zniewagi, wyrządzonej przez pana Gorskiego panu Chapronowi, nie będzie wykryty... Ale mamy prawo, a nawet powiem obowiązek określenia ścisłego ważności tej zniewagi według gniewu wzbudzonego w panu Chapron... Wnioskuję więc, że protokół jeżeli ma być sprawiedliwy i jeżeli go spiszemy, winien zawierać wzajemne ustępstwa. Hrabia Gorski oświadczy, że cofnie swe słowa, a pan Chapron wyrazi żal nad swą żywością...
— Ależ to jest niemożliwe — zawołał książę — Gorski nigdy się na to nie zgodzi...
— Chcesz więc pan, żeby się koniecznie bili? — jęknął Hafner.
— A dlaczegóżby nie? — zawołał Montfanon rozdrażniony to będzie lepsze, niż żeby jeden miał schować do kieszeni zniewagę, a drugi uderzenie kija...
— A więc panowie — rzekł baron, powstając po krótkiem milczeniu, które nastąpiło po tem nierozsądnem zuchwalstwie człowieka rozgniewanego — musimy się znowu porozumieć z naszym klientem. Jeżeli panowie pozwolicie, naradę naszą odłożymy do jutra, do godziny dziesiątej naprzykład, tu lub gdzie sobie panowie życzycie... Wybaczysz nam, panie margrabio, ale Dorsenne