niestety! nawet między ojcem i synem, matką i córką! Lidya pozwoliła się wydać za Lincolna Maitlanda, trochę przez ustępstwo dla żądań brata, więcej jednak przez próżność, gdyż młody człowiek był amerykaninem Stanów Zjednoczonych, co stanowiło pewien rodzaj zwycięztwa nad przesądami ras, o których myślała ciągle, nie mówiąc o nich nigdy. Maitland po trzech miesiącach pożycia wspólnego, począł żałować tego małżeństwa. Jakkolwiek udawał, że pogardza swymi współrodakami i choć w głębi nie dzielił żadnego z przesądów kraju, w którym od piątego roku życia nie był wcale, mimo to jednak uwagi, jakie robiono w New-Yorku o tem małżeństwie, a które ze wszystkich stron dochodziły do niego, sprawiały mu przykrość. Miał z tego powodu urazę do Lidyi i ona to spostrzegła. Gdyby byli mieli dzieci, wrażenie to zapewne by się zatarło, a przynajmniej zmieniło i napełniło uczuciem twarde serce młodej kobiety. Ale dzieci nie mieli. Gdy powrócili ze swej podróży poślubnej, w czasie której Florentyn im towarzyszył, stosunek ich wzajemny przybrał cechę milczącej umowy, stanowiącej podstawę źle dobranych małżeństw, w których małżonkowie, według wyrażenia ludowego, nie stanowią jedności. Z podróży po Hiszpanii, która powinna była być jednym zachwytem, młoda kobieta poczęła z zawiścią patrzeć na widoczne pierwszeństwo pod każdym względem, jakie Florentyn dawał przed nią Mait-
Strona:PL Bourget - Kosmopolis.djvu/283
Ta strona została skorygowana.
277
KOSMOPOLIS.