Strona:PL Bourget - Kosmopolis.djvu/284

Ta strona została skorygowana.
278
KOSMOPOLIS.

landowi. Po raz pierwszy zauważyła, że ta przyjaźń namiętna zajęła całkiem serce brata. Dla niej miał uczucie zaledwie drugorzędne. Spostrzeżenie to było jednym ciągiem ukłóć, jakich doznawała co dzień, co godzina nawet, a które z czasem zmieniły się w prawdziwą ranę. Powróciwszy do Paryża, gdzie przepędzili blizko trzy lata, rana ta rozdrażniła się już przez to samo, że potężna indywidualność malarza cofnęła w cień indywidualność jego żony po prostu, mechanicznie, jak wielkie drzewo okrywa cieniem drobniejszą obok siebie roślinę. Towarzystwo, złożone z amatorów, artystów i pisarzy, bywające u Lincolna, bywało tylko dla niego. Dom, jaki wynajął, urządził tylko ze względu na swe potrzeby i wygody. Jednem słowem Lidya, podobnie jak Florentyn, porwana została w orbitę siły najdespotyczniejszej w świecie, sławnego talentu. Trzebaby całej książki, by odmalować w istotnem świetle nieustanne upokorzenia, które doprowadziły młodą kobietę do tego, że znienawidziła ten talent i tę sławę z takimże zapałem, z jakim Florentyn czcić jej nie przestawał. Mimo to jednak pozostała kobietą uczciwą w znaczeniu światowem, to jest, że nie miała miłostek pokutnych. Była ona histeryczką, jak większość urodzonych komedyantek, a zatem kobietą zimną. W zamian za to wzrastały w niej instynkta niepoczciwej kobiety. Zaczęła nienawidzić Lincolna, miała doń wstręt tak fizyczny, jak i umysło-