Strona:PL Bourget - Kosmopolis.djvu/290

Ta strona została skorygowana.
284
KOSMOPOLIS.

pragnęła kuzynka Jaga, która postanowiła także odkryć ohydę pani Steno przed Albą. I jakże nazwać te listy bezimienne, pisane do córki i wykrywające przed nią podwójne miłostki matki? Ale Lidya była w paroksyzmie wygórowanej zbrodniczości, w której najnikczemniejsza broń wydaje się być najlepszą i z powodu portretu znienawidziła także Albę — zwrot uczucia świadczący, że zawiść kierowała tą duszą ciemną... Ach, jakąż ostrą rozkosz sprawiło jej powodzenie tej nikczemności! Jakaż radość dzika, połączona z goryczą i uniesieniem nią owładnęła, gdy spostrzegła zdenerwowanie biednej Alby i powstrzymywany gniew Bolesława! Widziała już w myśli Maitlanda, wyzwanego przez tego rywala, o którym wiedziała, że jest mistrzem we wszelkiego rodzaju ćwiczeniach i zręcznym w robieniu szpadą i strzelaniu z pistoletu. Nie byłaby prawnuczką niewolnicy Luizyańskiej, gdyby do energii naturalnej swej nienawiści, nie łączyła znacznej dozy przesądów. Jakaś wróżka wywróżyła jej niegdyś z dłoni, że będzie kiedyś powodem gwałtownej śmierci mężczyzny. „To on“, szepnęła sobie, patrząc na męża z okrutnym dreszczem nadziei... A teraz miała w ręku dowód, dowód niezaprzeczony, że cała ta machinacya zemsty wystawiła na niebezpieczeństwo kogo innego! Te listy i testament Florentyna ukazywał jej groźbę pojedynku, zawieszoną nad głową tego, którego najbardziej kochała! A więc po-