Strona:PL Bourget - Kosmopolis.djvu/306

Ta strona została skorygowana.
300
KOSMOPOLIS.

ła i w pół godziny potem kazała wezwać posłańca publicznego, któremu dała list, z rozkazem zaniesienia go zaraz. List ten był adresowany do inspektora policyi tej dzielnicy miasta. Uwiadamiała go o pojedynku jutrzejszym i wymieniła nazwiska obu przeciwników i ich sekundantów. Gdyby się nie bała brata, byłaby ten list bez wahania podpisała.
— Winnam była, od tego zacząć — szepnęła, gdy drzwi saloniku zamknęły się za posłańcem, z którym osobiście się rozmówiła. Żandarmi potrafią przeszkodzić pojedynkowi, nawet wtedy, jeżeli nic nie wskóram u Florentyna... Co zaś do niego (tu spojrzała na portret Maitlanda, stojący na biurku, na którym pisała), a gdybym mu powiedziała o tem, co się dzieje?... nie, nie poproszę go o nic, zanadto go nienawidzę...
I z uśmiechem okrutnym zawołała:
— To wszystko jedno. Maud Gorska musi pracować ze mną, nawet mimo woli. Tej Steno ona nigdy nie przebaczy...
I pomimo straszliwego niepokoju, ta dusza okrutna uczuła dreszcz radości na myśl o swej zemście.