Żart ten wygłosił on w kilka dni po odjeździe Gorskiego, przy wyjściu z wystawnego obiadu na dwadzieścia cztery nakryć, wydanego w pałacu Steno na cześć Peppina Ardei i Fanny Hafner. Odzyskawszy, w skutek swego pojedynku, łaskę u hrabiny, stał się niejako członkiem rodziny, gdzie tym częściej bywał, im bardziej wzrastający smutek Alby, zaczął go coraz żywiej zajmować. Zagadkowość charakteru młodej panny zwiększała w nim zaciekawienie, tak dalece, że pomimo upałów, zapowiadających już nastanie niebezpiecznego lata w Rzymie, odkładał z dnia na dzień powrót do Paryża. Czy odgadła powody pojedynku, o którego szczegóły dopytywała się ze wzruszeniem widocznem w jej oczach tak błękitnych, tak jasnych, przejrzystych i tajemniczych zarazem, jak wody niektórych jezior alpejskich, leżących u stóp lodników? Uważał za właściwe zaprzeczać w sposób stanowczy szaleństwu Bolesława Gorskiego, wiedząc doskonale, że pogłoska ta niema żadnej podstawy. Ale zaprzeczanie to nie usuwało pani Steno z całej awantury i w ogóle było złym w tym względzie środkiem. Może też dlatego widział, w ciągu tego opowiadania, piękne, załzawione oczy Alby, pokrywające się zasłoną smutku niewytłomaczonego, jak gdyby złą jej powiedział nowinę. Nie pojmował tego, że gdy zdanie o pomieszaniu zmysłów Gorskiego, Alba po raz pierwszy usłyszała, poczęła w ten sposób rozumować:
Strona:PL Bourget - Kosmopolis.djvu/368
Ta strona została skorygowana.
362
KOSMOPOLIS.