chodzi do tego, że tworzy prawdziwe cuda moralne. Gdy Fanny przeczytała z panną Sallach najprzód Nowy Testament, potem „O naśladowaniu Chrystusa“, następnie „Życie pobożne“ i „Medytacye nad Ewangelią“, oddała się ideom, stanowiącym jądro tych pięknych książek, z tem całkowitem zatopieniem swej duszy, z jakiem jej ojciec poświęcił się interesom. Łaknęła katolicyzmu, jak on łaknął milionów i tytułów. Śmierć Matyldy, przedstawiająca jedno z tych widowisk podniosłych, jakiem jest zawsze zgon prawdziwie wierzących, ostatecznie utwierdziła ją w tej wierze. Widziała, jak chora przyjmowała Sakramenta, widziała niewypowiedzianą radość zbawienia na tej twarzy umierającej dwudziestoletniej dziewczyny, oblaną blaskiem ekstazy. Słyszała, jak do niej mówiła z uśmiechem niewymownej pewności:
— Prosić będę za tobą Pana naszego Jezusa Chrystusa...
Czyż mogła się oprzeć takiemu krzykowi i takiej wizyi? To też zaraz nazajutrz po śmierci Matyldy, prosiła ojca, by pozwolił jej ochrzcić się, na co baron odpowiedział jej słowami bardzo znaczącemi, byśmy ich tu przytoczyć nie mieli:
— Zapewne — odrzekł ten człowiek zadziwiający, który, zamiast serca, miał tabliczkę mnożenia, w którem wszystko było oszacowane, nawet Pan Bóg — zapewne, jestem bardzo wzruszony i nader
Strona:PL Bourget - Kosmopolis.djvu/391
Ta strona została skorygowana.
385
KOSMOPOLIS.