dla niej świętego, dzwoniła ona do drzwi mieszkania, zajmowanego przez monsignora Guérillot w dużym domu przy ulicy Czterech Fontan. Nie zamierzała ona wcale oskarżać tych żartów, ani też opowiadać swych spostrzeżeń upakarzających co do trzeźwości księcia. Nie! pragnęła ona oświecić swe sumienie, na które padł cień bolesny. Zdawało jej się, w pierwszych chwilach swego narzeczeństwa, że kocha Ardeę gorąco, tak dalece radość z odzyskania nakoniec swobody religijnej budziła w niej wdzięczność dla tego, który był powodem tego stanu rzeczy, tego oswobodzenia. Teraz zaś lękała się, że go nietylko nie kocha, ale go nienawidzi, a nadewszystko czuła odrazę ku bezpożytecznym zabiegom światowym, była znużoną temi nadziejami przemijającemi, czuła tęsknotę ku odpocznieniu w Bogu. Były to niezaprzeczone oznaki powołania. Na myśl, że mogłaby kiedyś, gdyby przeżyła ojca i była wolną, schronić się do zakonu karmelitanek, czuła ku blizkiemu małżeństwu wstręt wewnętrzny, który się zwiększył jeszcze w skutek opłakanego charakteru przyszłego męża. Czy miała prawo wchodzić w związek nierozwiązalny z takiem usposobieniem? Z drugiej strony, czy było rzeczą przyzwoitą zrywać bez żadnych podstaw ten stosunek, który był między nią i ojcem warunkiem jej chrztu? Tak już daleko zaszła po kilku zaledwie dniach! I nazajutrz, po tym wieczorze, skargi jej były o wiele boleśniejsze.
Strona:PL Bourget - Kosmopolis.djvu/397
Ta strona została skorygowana.
391
KOSMOPOLIS.