Strona:PL Bourget - Kosmopolis.djvu/409

Ta strona została skorygowana.
403
KOSMOPOLIS.

szcie w duszach stronników krwawego odwetu socjalnego, może być co innego? Jego małe, czerwone oczy mrugały z radości dzikiej, gdy pokazywał książkę, nie wypuszczając jej z ręki i mówiąc:
— Ta książka, to warta jest czterysta franków!...
— Nie bierz tej książki, Fanny — zawołała żywo Alba, przeczytawszy tytuł dzieła i mówiąc znów po angielsku — jest to jedno z tych brzydactw, którem nie należy brudzić swej myśli.
I stanęła między kupcem i przyjaciółką, mówiąc dalej z wyrazem oburzenia i wstrętu:
— Możesz pan schować sobie tę książkę, gdyż widać jesteś wspólnikiem tych, którzy ją napisali, licząc na postrach, jaki ona wzbudzi. Panna Hafner zna ją oddawna i ani ona, ani jej ojciec, nie dadzą za nią złamanego szeląga...
— A więc tym lepiej, tym lepiej — rzekł Ribalta, chowając książkę — w każdym razie powiedz pani swemu ojcu, że zachowam ją dla niego...
— Ach nędznik! — zawołała Alba, gdy Fanny i ona wyszły ze sklepu i wsiadły do powozu. I on śmiał ci pokazać tę książkę! I niema sądów, któreby karały za takie czyny!...
— Widziałaś, jak byłam wzruszona — odrzekła Fanny — nie mogłam przemówić jednego słowa... Człowiek ten źle zrobił, ofiarując mi tę książkę, ale jest to biedak, który zapewne potrzebuje pieniędzy. Lecz co jest szkaradnem, to, że się zna-