nie dokucza. Linco przyrzekł mi, że zabawi do końca lipca. Potem przeniesiemy się wszyscy do Wenecyi do kąpieli. Zobaczysz pan nasze życie miejskie w Veneto...
W godzinę potem, Dorsenne, powracając do domu pieszo przez ulicę Dwudziestego Września, wśród słodkiego blasku księżyca na tem niebie rzymskiem, tak zawsze słodkiem, mówił sobie:
— Malarz zaczyna mnie dziwić; zaprasza mnie na wieś, teraz. Niedługo będzie siadał do stołu naprzeciw hrabiny, jak gospodarz domu. Piękny będzie miała pobyt przez lato w tem Piove, ma droga Alba. Widocznem jest, że matka ma ochotę, bym z nimi pojechał. Czyżby uważała mnie za odpowiedniego dla Alby męża?... Dość tego! czas już wielki, bym poszedł śladem dziesięciu tysięcy greków i wsławił się odwrotem... tylko wprzód muszę się dowiedzieć o rezultacie rozmowy dwóch tych biedaczek... Jak one będą patrzały na siebie? O czem będą mówiły?... Rozmowa będzie ze wszech miar godną zapisania jej na pamiątkę, ale niestety, tego rodzaju rozmowy nie znoszą świadków. My, powieściopisarze, musimy je wymyślać i dlatego to sztuka zawsze jest niższą od życia...
W rzeczy samej rozmowa ta odbyła się nazajutrz, mniej niż w dwadzieścia cztery godzin po tem, jak powieściopisarz wyraził żal, że nie może być przy niej obecnym. Mylił się tylko co do jej treści, co dowodzi, że bystrość umysłowa nie
Strona:PL Bourget - Kosmopolis.djvu/420
Ta strona została skorygowana.
414
KOSMOPOLIS.