Strona:PL Boy - Antologia literatury francuskiej.djvu/037

Ta strona została uwierzytelniona.

Myśl nie wspina się tam na szczudła, idzie swobodnie po ziemi, często tanecznym krokiem. Gaia scienza, radosna wiedza, o której marzył Nietzsche — to literatura francuska. I wciąż na czele, wciąż na wyłomie; zmieniająca formy, ale wciąż olśniewająca, umiejąca nieprzerwanie ściągać wzrok całego cywilizowanego świata ku temu ognisku myśli, gustu, dowcipu, które się zwie Paryżem.
Tym, którzy nie mieli dotąd czasu lub cierpliwości śledzić przejawów ducha francuskiego w dziesiątkach tomów, antologja ta pozwoli zapoznać się z nim bodaj w pobieżnem streszczeniu. Niejednego zachęci może do wejścia w bliższy stosunek z tem piśmiennictwem, którego nieznajomość nazwałbym niemal kalectwem duchowem; niejednego, znającego literaturę francuską dorywczo i tylko w jej współczesnej postaci, uchroni może od owych powierzchownych sądów, z któremi zdarza się spotkać tak często.
Jaką drogą bowiem ogół polski (myślę o nieznających języka, a jest to olbrzymia większość) zapoznaje się dziś z literaturą francuską? Przez teatr — komedję, farsę, zniekształconą samym faktem przeszczepienia w różne obyczajowo środowisko, a nieraz także przez tłumacza i aktorów, — i przez powieść, o której wyborze a zwłaszcza sposobie wydania rozstrzygają najczęściej względy łatwego zysku. Dochodzi literatura „lekka“; a i to, co w tej literaturze, nieraz tak pełnej uroku i mądrości, jest duchem Francji, jej kulturą, stylem, wdziękiem, uczuciem, najczęściej się ulatnia; zostaje — jakże pogrubiona! — owa „pikanterja“, stanowiąca, w pojęciu wielu, jakby markę ochronną „francuskiego