Тak nagle uleciała oto,
Nic w darze mi nie ostawiaiąc.
Odeszła, a ia tu ostałem,
Ubogi w rozum y nauki;
Smutny, zmurszały duchem, ciałem,
Próżen rzemiosła, mienia, sztuki.
Naylichszy z moich (prawda szczéra),
Świętey zbywaiąc powinności,
Krewieństwa mego się wypiéra
Dla braku trochy maiętności.
Tem nie zgrzeszyłem, bym grosz trwonił
Na smaczne kąski, tłuste dania;
Anim za cudzem ia nie gonił,
By złotem płacić me kochania;
Z ludzim korzystał nie za wiele,
Tak świadczę (co tu wiele baiać!)
Czegom nie winien, mówię śmiele:
Nad grzech nie lża się człeku kaiać.
Zaiste, nieraz miłowałem,
Y miłowałbych ieszcze chętnie;
Lecz serce smutne, z wygłodniałym
Brzuchem, co skwiérczy zbyt natrętnie,
Odwodzą mnie z miłosnych drożek.
Ktoś inny, syty, swey ochocie
Folguie za mnie: Amor-bożek
W pełnym wszak rodzi się żywocie!
Wiem to, iż, gdybych był studiował
W płochey młodości lata prędkie,
Y w obyczaiu zacnym chował,
Dom miałbych y posłanie miętkie!
Ale cóż? gnałem precz od szkoły,
Na lichey pędząc czas zabawie...
Strona:PL Boy - Antologia literatury francuskiej.djvu/059
Ta strona została uwierzytelniona.