Bywaią ine wdowy, barziey[2] stateczne, cnotliwe y barziey miłuiące mężów, y zgoła przeciw nim nie okrutne: żałuią ich bowiem, opłakuią, lamentuią po nich tak potężnie, iż, widząc ie, nie sądziłoby się, by przeżyły ieszcze godzinę. „Ha! czyżem nie iest (tak powiedaią) nabarziey nieszczęsna we świecie, nawiętsza nieboraczka, iżech stradała przedmiot tak kosztowny? Boże! dlaczego nie zsyłasz mi śmierzci w tey godzinie, iżbych hnet poszła za nim? Nie, nie chcę iuż żyć po iego utracie: co mi się może ostać y trefić we świecie, aby mi dać ukoienie? Gdyby nie te małe dziatki, które mi ostawił w zakład, y które potrzebują ieszcze nieiakiey podpory, ha, zagładziłabych się, wierę, w tey godzinie! Niech przeklęta będzie doba, w którey uźrzałam światłość dnia! Gdybych boday mogła uźrzeć iego phantom, abo w widzeniu abo we śnie, abo magią iaką, y z tego byłabych zbyt szczęśliwa. Ha! moie serce, ha! moia duszo, nie możeż to bydź, bym podążyła za tobą? Tak, pódę za tobą, gdybych nawet miała się strawić sama iedna, zdala od całego świata. Och, iakaż rzecz mogłaby mnie strzymać przy życiu, po oney nieoszacowaney stracie twoiey? toć, pókiś ty był żyw, nie miałam iney przyczyny do życia, a gdyś ty pomarł, do śmierzci! Ba cóż?
- ↑ Brantome, Żywoty pań swowolnych, przełożył Boy, Biblioteka polska, Warszawa. [W starej polszczyźnie odmieniało się swawola, swej woli (swywoli) swowolny, tak jak dobra wola, z dobrej woli, dobrowolny].
- ↑ Traktując przekład Brantome’a jako językowy żart, tłumacz posłużył się w nim archaizacją, której zaniechał, przekładając wcześniejszych odeń Rabelais’go i Montaigne’a.