Hipolit wie co miłość i nie dla mnie płonie;
Arycja tkliwsze czucia zażegła w tem łonie!
Ha, bogi! gdy na moje spojrzenia namiętne,
Zbroił się w wzrok tak dumny, czoło tak niechętne,
Mniemałam, iż to serce, wszystkim równie harde,
Całej mej płci jednaką okazuje wzgardę:
Inna wszelako dumę zuchwalca ugięła;
Oczy, dla mnie okrutne, inna w jassyr wzięła;
Być może, serce jego na miłość jest tkliwe,
I dla mnie tylko jednej ma usta wzgardliwe.
I tego niewdzięcznika jażbym bronić miała!
(Wchodzi Enona).
Droga Enono, wiesz-li, com oto słyszała?
ENONA:
Nie; lecz, wyznaję, z drżeniem spieszę tu za tobą:
Zamiar twój nagły lękiem zdjął mnie i żałobą;
Drżę cała, że z ust twoich coś, co nie powinno...
FEDRA:
Enono, ktoby mniemał? wiesz, on kochał inną!
ENONA:
Jakto?
FEDRA: Hipolit kocha! tak, ten wróg zacięty
Miłości, wiecznie chmurny, wiecznie nieugięty,
Co go spojrzenie mierzi, każde słówko drażni,
Tygrys, przed którym zawsze jam drżała z bojaźni,
Dziś spętany, wręcz własnej nie zapiera klęski;
I wiesz? Arycji trofej przypada zwycięski.
ENONA:
Arycji?
FEDRA: Ha! boleści dotychczas nieznana!
Jakaż mi nowa jeszcze rozpacz jest pisana!
Wszystko com wycierpiała, me wzruszenia, lęki,
Szaleństwo żądz daremnych, ogrom hańby, męki,
Wzgardy tego zuchwalca zniewaga tak gruba,