Strona:PL Boy - Antologia literatury francuskiej.djvu/208

Ta strona została uwierzytelniona.

kiego życia, wytłumaczę ci, co robią wszystkie te osoby. Odsłonię ci ich pobudki, obnażę najskrytsze myśli.
Od czego zaczniemy? Przyjrzyjmy się najpierw, w domu po prawej ręce, starcowi, który liczy złoto i srebro. To skąpy mieszczanin. Karocę jego, nabytą wpółdarmo na licytacji dworskiego panicza, ciągną dwa liche muły, które trzyma w stajni i żywi wedle prawa dwunastu tablic, to znaczy dając każdemu codziennie funt jęczmienia. Obchodzi się z niemi tak, jak Rzymianie ze swymi niewolnikami. Przed dwoma laty wrócił z Indyj, przywożąc wielką ilość kruszcu w sztabach, które rozmienił na monetę. Podziwiaj tego starego szaleńca: z jakiem zadowoleniem przebiega oczami swoje bogactwa! Nie może się niemi nasycić. Ale zauważ równocześnie, co się dzieje w małej izdebce tegoż samego domu. Widzisz dwóch młodych chłopców w towarzystwie starej kobiety? — Tak, odparł don Kleofas. To widocznie jego dzieci. — Nie, rzekł djabeł, to siostrzeńcy, którzy mają po nim dziedziczyć, i którzy, w niecierpliwości podzielenia się łupem, sprowadzili tajemnie czarownicę, aby się od niej dowiedzieć, kiedy stary umrze.
— Zwróć oczy na ten wspaniały pałac, ciągnął demon, ujrzysz magnata, spoczywającego we wspaniałej komnacie. Obok niego znajduje się szkatułka napełniona bilecikami miłosnemi. Czyta je, aby usnąć rozkosznie, pochodzą bowiem od damy, którą ubóstwia. Osoba ta przyprawia go o takie wydatki, iż niebawem będzie zmuszony prosić o gubernatorstwo prowincji.
Rzuć okiem wyżej, po prawej ręce, i staraj się odszukać, na strychu, człowieka, który przechadza się w koszuli, przy mdłej światłości lampy. — Już go mam, wykrzyknął student. Widzę tak dokładnie, iż mógłbym sporządzić inwentarz mebli znajdujących się na stryszku. Jest tylko tapczan, zydelek i stół; ściany wydają mi się zupełnie zababrane na czarno. — Osobistość, która mieszka tak wysoko, to poeta, odparł Asmodeusz, a to