z ducha religji, iż staje ona w każdej chwili wpoprzek naszej szpetnej skażonej naturze, podczas gdy niedowiarstwo zostawia swobodę złym instynktom, wyzwalając je z obawy?
Krudeli. Zdanie to, pani marszałkowo, wtrąci nas w długą dyskusję.
Marszałkowa. Cóż to szkodzi? Marszałek nie wróci tak rychło; lepiej wszak pogadać o rozsądnych rzeczach niż obmawiać bliźnich.
Krudeli. Trzeba mi będzie wziąć rzecz nieco z wysoka.
Marszałkowa. Z jak wysoka pan zechce, bylebym zrozumiała.
Krudeli. Gdyby mnie pani nie zrozumiała, byłaby to z pewnością moja wina.
Marszałkowa. Bardzo grzecznie; ale trzeba panu wiedzieć, że jedynie dzieło, które czytałam, to książka do modlenia, i że wyłącznem mem zajęciem było strzeżenie zasad Ewangelji i rodzenie dzieci.
Krudeli. Dwa obowiązki, z których się pani wywiązała wzorowo.
Marszałkowa. Tak, co się tyczy dzieci; widział ich pan sześcioro koło mnie, za kilka zaś dni będzie pan mógł ujrzeć jeszcze jedno na mych kolanach; ale niech pan zaczyna.
Krudeli. Pani marszałkowo, czy istnieje coś dobrego na tym świecie, coby nie miało ujemnej strony?
Marszałkowa. Nie.
Krudeli. A coś złego, coby nie miało swojej korzyści.
Marszałkowa. Również nie.
Krudeli. Co pani tedy nazywa dobrem albo złem?
Marszałkowa. Złem to, co ma więcej ujemnych stron niż korzyści; dobrem, przeciwnie, to, co ma więcej korzyści niż ujemnych stron.
Krudeli. Czy pani marszałkowa raczy zapamiętać swoją definicję?
Strona:PL Boy - Antologia literatury francuskiej.djvu/328
Ta strona została uwierzytelniona.