jako poganie, nie bylibyśmy gorsi, jako chrześcijanie zaś nie jesteśmy lepsi?
Krudeli. Na honor, jestem o tem przekonany, z tą różnicą że bylibyśmy weselsi.
Marszałkowa. To niemożliwe.
Krudeli. Ależ, pani marszałkowo, czy istnieją chrześcijanie? Ja ich nie widziałem.
Marszałkowa. I to mnie pan mówi, mnie?
Krudeli. Nie, pani marszałkowo, nie pani; mówię do pewnej mojej sąsiadki, osoby zacnej i pobożnej jak pani, i która, z najlepszą wiarą w świecie, uważała się za chrześcijankę, jak pani się za nią uważa.
Marszałkowa. I pan jej wykazał, że jest w błędzie?
Krudeli. W jednej chwili.
Marszałkowa. I jakże się pan wziął do tego?
Krudeli. Otworzyłem Nowy Testament, którym się często posługiwała, był bowiem bardzo zniszczony. Odczytałem jej Kazanie na Górze, i, przy każdym punkcie, pytałem: „Czy robi pani to? a to? a to?...“ Posunąłem się dalej jeszcze. Jest to osoba nader piękna, i, mimo iż wielce pobożna, wie o tem; ma płeć bardzo białą, i jakkolwiek nie przywiązuje wielkiego znaczenia do tej błahej zalety, nie gniewa się jeśli ją kto zauważy; ma śliczny gors, i, mimo że bardzo skromna, rada jest, jeślli się ktoś tego domyśla.
Marszałkowa. Byleby wyłącznie ona i jej mąż wiedzieli to napewno.
Krudeli. Sądzę, iż mąż wie o tem lepiej niż ktokolwiek inny; ale jak na kobietę która się niesie wysoko ze swym chrystyanizmem, to nie wystarcza. Spytałem jej: „Czy nie jest napisane w Ewangelji, że ten kto pożąda żony bliźniego swego, popełnia w sercu cudzołóstwo?“
Marszałkowa. Odpowiedziała że tak?
Krudeli. Rzekłem dalej: „A czy cudzołóstwo popełnione w sercu nie skazuje na wieczne potępienie równie pewnie, jak cudzołóstwo dokonane najbardziej realnie?“
Strona:PL Boy - Antologia literatury francuskiej.djvu/331
Ta strona została uwierzytelniona.