Marszałkowa. Odpowiedziała że tak?
Krudeli. Rzekłem: „A jeżeli mężczyzna jest potępiony za cudzołóstwo które spełnił w sercu, jakiż będzie los kobiety, która zachęca wszystkich wkoło do popełnienia tej zbrodni?“ To ostatnie pytanie zakłopotało ją.
Marszałkowa. Rozumiem: chodzi o to, że nie dość dokładnie zasłaniała ów gors, tak kształtny.
Krudeli. W istocie. Odpowiedziała, iż to jest rzecz przyjęta, jakgdyby było coś bardziej przyjętego niż nazywać się chrześcijaninem a nie być nim; że nie można się ubierać niemodnie, jakgdyby istniało jakieś porównanie między tą nędzną śmiesznostką, a wiekuistem potępieniem własnem albo bliźniego; że zostawia troskę o strój swej modniarce, jakgdyby nie lepiej było zmienić modniarkę niż wyrzec się religji; że mąż sobie tego życzy, jakgdyby mąż mógł być dość szalony aby wymagać od żony zapomnienia o wstydzie i obowiązkach, i jakgdyby prawdziwa chrześcijanka była obowiązana posuwać posłuszeństwo dla nierozsądnego męża aż do poświęcenia mu woli Boga oraz wzgardzenia groźbami Odkupiciela!
Marszałkowa. Ba, znam dobrze te wszystkie argumenty; byłabym je panu może tak samo przytoczyła jak pańska sąsiadka; ale ani ona, ani ja nie mówiłybyśmy z dobrą wiarą. I cóż ona poczęła, po pańskiem upomnieniu?
Krudeli. Nazajutrz po tej rozmowie (był to dzień świąteczny), wracałem do siebie, moja zaś nabożna i piękna sąsiadka wychodziła właśnie z domu aby się udać na mszę.
Marszałkowa. Ubrana jak zazwyczaj.
Krudeli. Ubrana jak zazwyczaj. Uśmiechnąłem się, ona się uśmiechnęła, i minęliśmy się nie zamieniwszy słowa. Pani marszałkowo, uczciwa kobieta! chrześcijanka! osoba nabożna! Po tym przykładzie, oraz stu innych tego samego rodzaju, jakiż mogę przyznać re-
Strona:PL Boy - Antologia literatury francuskiej.djvu/332
Ta strona została uwierzytelniona.