Wyrzucam sobie, iż zatrzymuję cię tak długo; otoczony jesteś jak minister; ale, ponieważ tym dygnitarzom zdarza się często mylić papiery, które otrzymują, poproszę cię, abyś złożył razem cztery świstki jakie dostałeś odemnie i odniósł mi je.
Zastanawiam się nad tem; jeżeli nie jesteś szczęśliwy, bardzo szczęśliwy, widocznie chyba szczęście nie istnieje, niema nic podobnego w naturze; jesteś bowiem najdokładniej, jakby umyślnie, stworzony, aby mieć wiele przyjemności, a mało cierpień. Wszystko ci się obraca na korzyść: twoje wady, przymioty, wrażliwość twoja, lekkość. Masz zachcenia, a nie masz namiętności; masz duszę, a nie masz charakteru. Słowem, zdaje się, że natura umyślnie wystudjowała najodpowiedniejsze kombinacje, aby cię uczynić szczęśliwym i uczynić cię miłym. Spytasz, z powodu czego to mówię? Ha! jeżeli się nie domyślisz, uważaj że bredzę, a, na sto razy, trafisz dziewięćdziesiąt dziewięć.
Kiedy cię zobaczę? Ile cię zobaczę? Czy będziesz miał siłę odmawiać mi trzy dni z rzędu, ty, który jesteś tak łatwy ze wszystkimi! Pomyśl, że to są trzy dni wzięte z całego twego życia, ze związków które będą trwały zawsze; moje zaś życie będzie takie krótkie, nasze więzy są tak nikłe! Och, Boże, myślałam że już pękły! Trwałe, dobrze ugruntowane między nami jest tylko nieszczęście; podpisałeś jego wyrok kosztem własnej swobody, i kosztem spokoju wszystkich dni jakie mi zostały do życia.
Bądź zdrów. Powiedz sobie, że, skoro mnie skazałeś, nic mi nie byłeś winien: bądź okrutny, jeżli masz od-