Bardzo to ładnie z twojej strony, markizo, że nie zupełnie zapominasz o mnie w moich smutnych losach. Życie jakie tu wiodę jest w istocie nużące, przez nadmierny spokój i bezbarwną jednostajność. Odczytując twój list i szczegóły owego rozkosznego dnia, doznawałem, po dwadzieścia razy, pokusy, aby zmyślić jakąś pilną sprawę, polecieć do twoich stóp i wybłagać, abyś bodaj na chwilę sprzeniewierzyła się Kawalerowi, który, bądź co bądź, nie zasługuje na tyle szczęścia. Czy wiesz, markizo? sprawiłaś iż uczułem się zazdrosny. Cóż ty mi mówisz o wieczystem zerwaniu? Odwołuję te śluby, wyrzeczone w jakimś obłędzie; nie bylibyśmy godni ich uczynić, gdybyśmy istotnie mieli ich dotrzymać. Ach! gdybym mógł kiedyś pomścić w twych ramionach mimowolną przykrość, której przyczyną stało się szczęście Kawalera! Jestem oburzony, wyznaję, gdy myślę, że ten człowiek, bez żadnego planu, nie zadając sobie najmniejszego trudu, ot, idąc poprostu za instynktem własnego serca, znajduje szczęście, którego ja nie mogę dosięgnąć. Och, ja mu je zamącę... Przysiąż mi, że je zamącę. Ty sama, czyż nie czujesz się upokorzoną? Ty się mozolisz nad tem aby go oszukiwać, a on się czuje szczęśliwszym od ciebie! Tobie się zdaje, że go trzymasz w niewoli, a to ty raczej dźwigasz jego kajdany. On śpi spokojnie, podczas gdy ty czuwasz, łamiąc sobie
- ↑ Choderlos de Laclos, Niebezpieczne związki, przełożył Boy, Warszawa, Biblioteka polska.