to rozigranie zmysłów. Nie powinienbym może tak poddawać się wzruszeniu którego ty nie podzielasz: muszę opuścić cię na chwilę, aby uśmierzyć płomień wzmagający się coraz-to bardziej i silniejszy od mej woli.
...Wracam do ciebie, pani, i, chciej mi wierzyć, wracam zawsze z równą skwapliwością. Mimo to, świadomość szczęścia odleciała daleko i ustąpiła miejsca okrutnej niemocy. I pocóż mówić o mych uczuciach, skoro próżno szukam środków przekonania cię o nich? Po tylekroć wznawianych wysiłkach, opuściła mnie i moc i wiara w siebie. Jeśli maluję sobie jeszcze rozkosze młości, to aby tem boleśniej odczuwać żal że jestem z nicih wyzuty. Jedyny ratunek widzę w twej pobłażliwości, ale nadto czuję w tej chwili jak bardzo mi jej trzeba, abym mógł mieć nadzieję że ją uzyskam. To pewna, nigdy miłość moja nie była równie pełną czci i równie daleką od wszelkiego zuchwalstwa; nie waham się powiedzieć, iż, w tej chwili, najsurowsza cnota nie miałaby się powodu jej lękać. Nie śmiem cię dłużej, pani, zajmować mą niedolą. Ta, która doprowadziła mnie do tego bolesnego stanu, nie podziela go z pewnością, nie godzi mi się przeto dłużej nadużywać jej cierpliwości, trawiąc czas na kreśleniu ci, pani, tego rozpaczliwego obrazu. Kończę tedy, błagając jedynie, byś raczyła mi odpowiedzieć i nigdy nie wątpiła o prawdzie mych uczuć.
Ach, jakąż litość budzą we mnie twe obawy! Jakże mi one dowodzą wyższości mej nad tobą! I ty mnie chcesz pouczać, kierować mną! Nie, cała pycha twojej płci nie wystarczyłaby, aby zapełnić przepaść która nas dzieli. Dlatego, że ty nie umiałbyś przeprowadzić moich zamiarów, uważasz je tem samem za niemożebne! Istoto pyszna a słaba, tobież to przystało obliczać moje środki