BARTOLO. Skoro pokój zawarty, serdeńko, podaj mi rękę. Gdybyś ty mogła mnie kochać, ach! jakabyś była szczęśliwa!
ROZYNA, spuszczając oczy. Gdyby pan mógł mi się podobać, ach, jakbym pana kochała!
MARCELINA, do Gąski. Panie sędzio, niech pan wysłucha mej sprawy.
GĄSKA, w todze sędziowskiej, zająkuje się nieco. Do-obrze więc! werba-alizujmy.
BARTOLO. Chodzi o przyrzeczenie małżeństwa.
MARCELINA. Połączone z pożyczką pieniężną.
GĄSKA. Ro-ozumiem, et caetera, jak na-astępuje.
MARCELINA. Nie, panie sędzio, bez et caetera.
GĄSKA. Ro-ozumiem ; czy masz pani sumę?
MARCELINA. Nie, panie sędzio, to ja pożyczyłam.
GĄSKA. Ro-ozumiem, ro-ozumiem; żądasz pani zwrotu?
MARCELINA. Nie, panie sędzio; żądam, by mnie zaślubił.
GĄSKA. Ro-ozumiem do-oskonale. A on, czy chce za-aślubić?
MARCELINA. Nie, panie sędzio: oto właśnie proces.