Strona:PL Boy - Antologia literatury francuskiej.djvu/415

Ta strona została uwierzytelniona.

lach wiązów; był to sygnał do żałobnego konduktu. Wziąłem ciało na ramiona; pustelnik szedł przedemną, z łopatą w ręce. Zaczęliśmy zstępować ze skały na skałę; starość i śmierć zarówno zwalniały nasze kroki. Na widok psa, który odnalazł nas w lesie i który teraz, skacząc z radości, znaczył nam inną drogę, buchnąłem płaczem. Często, długie włosy Atali, poruszane wiewem rannego wiatru, rozpościerały się złotą zasłoną na mych oczach; często, uginając się pod ciężarem, musiałem złożyć ją na mchu i usiąść obok, aby odzyskać siły. Wreszcie, przybyliśmy do miejsca, które obrała moja boleść; zstąpiliśmy pod łuk mostu. O mój synu, trzeba było widzieć młodego Dzikiego i starego pustelnika, żłobiących własnemi rękami grób dla biednej dziewczyny, której ciało leżało rozciągnięte tuż obok, w brózdzie wyschłego potoku.
Ukończywszy robotę, przenieśliśmy martwą piękność w gliniane łoże. Ach, spodziewałem się zgotować jej inne posłanie! Zaczem, wziąwszy nieco prochu w rękę i zachowując straszliwe milczenie, utkwiłem, ostatni raz, me oczy w twarzy Atali. Następnie rozsypałem ziemię snu na czole liczącym ośmnaście wiosen; ujrzałem jak stopniowo znikają rysy siostry, jak uroki jej kryją się pod zasłoną wieczności; pierś widniała przez chwilę nad zczerniałą ziemią, jak biała lilja wznosi się wśród ciemnej gliny...
Przetrwawszy w tem miejscu boleści wschód i zachód słońca, nazajutrz, z pierwszym krzykiem bociana, gotowałem się opuścić święty grób. Ruszyłem zeń, niby od mety z której chciałem się rzucić w szranki cnoty. Po trzykroć wywołałem duszę Atali; po trzykroć Duch puszczy odpowiedział pod żałobną arkadą memu wezwaniu. Skłoniłem się następnie ku Wschodowi i ujrzałem zdaleka, na ścieżce górskiej, pustelnika, który dążył do chaty jakiegoś nieszczęśliwego. Padając na kolana i obejmując kurczowo grób, wykrzyknąłem: „Śpij w pokoju, na tej obcej ziemi, nieszczęsna, zbyt nie-