Jednego rana, Eleonora wezwała mnie do siebie. „Hrabia, rzekła, zabrania mi przyjmować cię: nie mam zamiaru usłuchać tego samowładnego zakazu. Towarzyszyłam temu człowiekowi na wygnanie, ocaliłam jego mienie; byłam mu wierną pomocą w każdej sprawie. Może się obejść dziś bezemnie; ja zaś nie mogę żyć bez ciebie“. Łatwo zgadnąć, jakich zaklęć użyłem, aby ją odwrócić od zamiaru, wprost nie mieszczącego mi się w głowie. Wspomniałem o opinji. „Opinja, odparła: nigdy nie była dla mnie sprawiedliwa. Wypełniałam przez dziesięć lat swoje obowiązki, lepiej niż którakolwiek z żon; mimo to, opinja odmawiała mi stanowiska na które zasługuję“. Przypomniałem jej dzieci. „To są dzieci pana de P***. Uznał je i będzie miał pieczę o nie. Będzie dla nich tylko szczęściem zapomnieć matki, z którą mogły dzielić jedynie wstyd“. Zdwoiłem błagania. „Słuchaj, rzekła, jeżeli zerwę z hrabią, czy ty zerwiesz ze mną? Zerwiesz? powtórzyła, chwytając mnie za ramię, z gwałtownością która przyprawiła mnie o drżenie. — Nie, oczywiście, nie, odparłem; im będziesz nieszczęśliwsza, tem bardziej będę ci oddany. Ale rozważ... — Wszystko rozważyłam, przerwała. Za chwilę wróci: odejdź teraz, i już się tu nie pokazuj“.
Spędziłem resztę dnia w nieopisanej męczarni. Dwa dni upłynęły bez żadnej wiadomości. Gnębiło mnie, iż nie wiem nic o losie Eleonory, gnębiło mnie nawet, że jej nie widzę; zdziwiony byłem przykrością jaką mi sprawiał ten brak. Mimo to, pragnąłem, aby odstąpiła
- ↑ Benjamin Constant, Adolf, przełożył Boy, Gebethner i Wolff.